Obraz szkoły to jeden z tych, który mocno pozostaje w pamięci ze względu na całą paletę własnych doświadczeń. Kiedy dorosły wraca do szkoły, dzieje się to zazwyczaj w kontekście własnych dzieci albo pracy zawodowej, jeśli ta akurat wiąże się ze szkołą. Nie jestem wprawdzie nauczycielem, ale badaczem edukacji i zdarza się, że bywam w różnych placówkach. Za każdym razem jest to unikalne doświadczenie – każda szkoła, już od progu, inaczej pachnie i każda ma swój niepowtarzalny klimat.

Katarzyna Pająk-Załęska

Wchodzę do szkoły, wchodzę do Narnii

Lubię ten klimat szkoły. Lubię patrzeć, jak w czasie przerw szkoła tętni życiem i jak wycisza się tuż po dzwonku. Szkoła jest czymś więcej aniżeli tylko organizm, jest całym ekosystemem, w którym poszczególni członkowie społeczności realizują swoje role. Fascynujący jest wyraźny podział na świat uczniów i świat nauczycieli – podzielony nie tylko metryką, ale także wyraźnymi granicami w przestrzeni, bo przecież nie każdy może wejść do pokoju nauczycielskiego. Często uniemożliwiają to szczelnie zamknięte, wygłuszone drzwi z klamką od wewnątrz. Wiele razy stałam pod takimi drzwiami czekając aż ktoś otworzy i będę mogła spotkać się z osobą, z która akurat byłam umówiona. Zastanawiam się wtedy w jaki sposób uczniowie mogą kontaktować się z nauczycielem w czasie przerw. Czy w ogóle mogą? Czy chcą? Najczęściej na te pytania nie znajduję jasnych odpowiedzi. Podobnie bywa w przypadku sekretariatów, które onieśmielają już samą powagą siedziby dyrekcji. Sekretariaty zazwyczaj spotykałam na pierwszej szkolnej kondygnacji, zazwyczaj niedaleko wejścia. Trudno się zgubić – można szybko dotrzeć do celu i zniknąć w czeluściach pokoi, do których drzwi sekretariatu stanowią wejście (w moim skojarzeniu, to trochę jak wejście do Narnii). Po drodze zazwyczaj mijam gabloty.

 

Czy ściany mówią?

Bardzo, ale to bardzo lubię przychodzić na spotkania wcześniej, żeby móc poczuć szkołę. Czekając, zazwyczaj zdarza mi się zaobserwować specyficzny, pastelowy kolor ścian (wszechobecne olejne, najczęściej, lamperie), gazetki szkolne z jeszcze nieporadnymi pracami uczniów (w części poświęconej edukacji wczesnoszkolnej) lub zorganizowane przez starszych uczniów tablice okolicznościowe, zmieniane w rytm uroczystości państwowych lub świąt, aż po tablice ogłoszeniowe z planami lekcji (najczęściej podwieszone na absurdalnie wysokim poziomie nawet dla wyrośniętego dorosłego, zakładając że ma z nich korzystać uczeń o wzroście mniejszym aniżeli 1,70m) i ogłoszeniami dla rodziców (dla odmiany umieszczonymi nisko, np. na standach i „potykaczach”).

Oczywiście, bywają szkoły zupełnie inne, wyróżniające się – na plus jak i na minus. Uprzedzając uwagi o niedoinwestowaniu w oświacie – wspomniane to przecież kwestie zależne raczej od dobrej ludzkiej woli aniżeli hojności organu prowadzącego. Dobry klimat i partnerskie relacje nie zależą przecież od zasobności portfela, ale od osób tworzących daną społeczność. Budynki i infrastruktura to przecież jedynie pretekst do tego, żeby się uczyć. Jak pokazała pandemia covid-19, szkoła może odbywać się na internetowych łączach, z dala od tego zapachu, klas i gablot. Skupiona wtedy na informacjach, na realizacji określonych celów – tych dydaktycznych, aby uczniowie gotowi byli na wyjście w wielki świat – do egzaminów, do zdobywania kolejnych stopni wykształcenia.

Wszystko się zmieniło

Pandemia pokazała, że szkoła może dziać się też w domu, przy trudnej do przecenienia roli rodziców, ale pokazała też, że przekazywanie wiedzy to nie wszystko. Przeniesienie szkoły z kontekstu budynków uniemożliwiło dotychczasową realizację wychowawczej roli szkoły i utrudniło utrzymywanie relacji rówieśniczych. Konflikty nie zniknęły, ale utaiły się, albo przeniosły w świat wirtualny. Jak będzie, kiedy szkolne ekosystemy wrócą do codziennego funkcjonowania? Wyobrażam sobie, jak bardzo trudne było to rozdzielenie przekazywania wiedzy od emocji, jakie im towarzyszą, wyobrażam sobie także jak trudny będzie powrót do „normalnego” trybu. Zza ekranu komputera nie widać zmęczenia czy niewyspania, trudniej dostrzec strach, ale i niewyobrażalnym jest świętowanie urodzin. Nie widać było kontekstu, a więc trudniejszym było budowanie płaszczyzn i pól komunikacji. Czy teraz, będzie łatwiej?

Co dalej?

Zastanawiam się jaka będzie szkoła w roku szkolnym 2020/21. Dosłownie przed chwilą Ministerstwo ogłosiło trzy modele funkcjonowania szkoły w pandemii, od standardowego, przed hybrydowy po online, w zależności od sytuacji epidemiologicznej. Jak teraz będzie wyglądała szkoła? Czy gazetki w gablotach będą zmieniać się w rytm świąt? Czy ktokolwiek będzie zainteresowany sprawdzeniem planów lekcji, podwieszonych prawie pod samym sufitem? Czy na akademiach znowu pojawią się lokalnie ważni przedstawiciele społeczności, bo przecież szkoła żyje w kontekście lokalnym, powiązana siecią bardziej lub mniej oczywistych zależności. Wszystkiego zapewne dowiemy się niebawem. I będziemy może trochę lepiej wiedzieć w jaki sposób funkcjonować w tym zupełnie nowym świecie.

 

Katarzyna Pająk-Załęska – badaczka i entuzjastka edukacji zafascynowana alternatywnymi możliwościami kształcenia. Interdyscyplinarnie wykształcona doktor nauk o zdrowiu z dyplomem filozofii i prawa. Uwielbia rozmawiać, najchętniej przy kawie. Jeśli tylko dzieci pozwalają, każdą wolną chwilę spędza czytając książki.