Joanna Wajda
Traktuj człowieka według tego, jak wygląda, a uczynisz go gorszym. Ale traktując go według tego, kim mógłby być, naprawdę takim go uczynisz.
Johann Wolfgang von Goethe
Niedawno czytałam synowi Mitologię grecką dla dzieci, w której znalazło się opowiadanie o Pigmalionie. Był on nie tylko królem Cypru, ale przede wszystkim nader utalentowanym rzeźbiarzem. Pewnego dnia Pigmalion stworzył posąg kobiety, tak pięknej, że zakochał się w niej bez opamiętania. Traktował ją jak żywą istotę – przynosił wykwitne jedzenie, piękne suknie, obdarowywał prezentami. Codziennie też wznosił do bigini Afrodyty modlitwy o ożywienie ukochanej, która podczas wiosennych obchodów swego święta spełniła największe marzenie Pigmaliona. Rzeźba ożyła i jako Galatea została szczęśliwą żoną króla.
- Czy to prawda? – spytał się mój syn.
- Trudno powiedzieć, działo się to bardzo dawno temu – odpowiedziałam – jednak jestem pewna, że w wielu sprawach nasze nastawienie jest w stanie wpłynąć na nasze życie.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że jak wstajesz „lewą nogą„ i myślisz sobie, że z pewnością to jest twój „zły dzień” to ta myśl i emocje, które wywołuje, są w stanie doprowadzić do tego, że w tym dniu rzeczywiście nie spotka cię nic miłego.
- Ale jak?
- … to „ma być” zły dzień, zatem będziesz się ociągał ze wstaniem z łóżka, a mycie i ubieranie okaże się dramatem w kilku aktach. Będziesz na mnie burczał i ja w końcu zacznę Ciebie tak traktować. Zapewnie niczym wyjdziemy do szkoły zdążymy się pokłócić. Ledwo zaczął się dzień i już nie jest miło. A w szkole to wiadomo – kłopoty murowane! Uczniowi bowiem nie wolno mieć gorszego dnia…
- Ale to wszystko wina tego złego dnia!
- Czy na pewno? A może to, że najpierw sam to sobie powiedziałeś spowodowało efekt domina? Wszystkie poźniejsze złe wydarzenia były konsekwencją tej myśli. I co więcej – wieczorem posłużyły za dowód, że był to wyjątkowy zły dzień.
- Hm, czy to znaczy, że moja myśl sterowała i mną, i tobą, i Panią Hanią w szkole?
- Myślę, że można tak powiedzieć.
- Ale czad!!! A to działa też z innymi myślami? Bo teraz to myślę, że miałbym ochotę na lody czekoladowe…
Mitologia grecka wydaje się wywierać na nasze współczesne życie niebagatelny wpływ. Dość wspomnieć, że efekt Pigmaliona oraz efekt Galatei są zjawiskami zbadanymi i naukowo opisanymi. Na ich kanwie powstawały liczne sztuki (m.in. słynny musical My Fair Lady), a każdy z nas choć raz stał się ich „ofiarą”.
Wpływ efektu Pigmaliona zwanego też „samospełniającą się przepowiednią„ po raz pierwszy dostrzegł już pod koniec lat czterdziestych ubiegłego stulecia socjolog Robert Merton. Według jego koncepcji, kiedy ktoś przewiduje, że coś nastąpi, to oczekiwanie na spełnienie zmienia jego sposób postępowania. Konsekwencją zmodyfikowanego zachowania jest z kolei wzrost szansy na urzeczywistnienie oczekiwanej sytuacji. Tworzy się zatem pętla sprzężenia, która z jednej strony jest poza naszą świadomością, a z drugiej realnie wpływa na nasz los. I choć Merton swą tezę odnosił głównie do ekonomii to potencjał efektu szybko został przeniesiony w sferę relacji międzyludzkich, zwłaszcza na linię nauczyciel-uczeń. Początkiem był eksperyment Roberta Rosenthala oraz Leonore Jacobson, przeprowadzonego w latach sześćdziesiątych w jednej z amerykańskich podstawówek.
Zaczynających proces edukacji uczniów poddano testom na inteligencję, a ich wyniki posłużyły do wskazania nauczycielom grupy dzieci, która osiągnęła najwyższe wyniki. Pozwoliło to na domniemanie, że to właśnie ci uczniowe osiągnęli szczególnie dobre postępy w nauce. Powtórzone po roku nauki testy potwierdziły stawianą tezę. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że badacze wprowadzili nauczycieli w błąd – dobór do grupy uzdolnionych był losowy, a rzeczywistymi badanymi były nie dzieci, a nauczyciele. Rosenthal zakładał bowiem zaindukowanie nauczycielom nastawienia, że mają do czynienia z wyjątkowo zdolnymi uczniami i to rzeczywiście sprawiło, że ci zaczęli poświęcać im więcej uwagi oraz bardziej motywować, a w konsekwencji – przełożyło się to na rzeczywisty wzrost ich wiedzy oraz umiejętności.
Doświadczenia autorów eksperymentu zostały opisane w książce pod znamiennym tytułem Pygmalion In The Classroom: Teacher Expectation and Pupils Intellectual Developmen (Pigmalion w klasie: Oczekowania nauczyciela i rozwój intelektualny ucznia). Punktem wyjścia było ustalenie czynników wspomagających pojawienia się określonego oczekiwania u dorosłego. Korelację zauważono zarówno w odniesieniu do cech nauczycieli (tym wyższą im bardziej autorytarną i dystansującą się postawę przyjmują) oraz czynnikami dotyczącymi ucznia, w tym z postrzeganiem jego atrakcyjności, pozycją społeczną rodziców, posiadaniem wcześniejszych informacji o uczniu lub jego rodzeństwie.
Na kanwie powyższego warto wspomnieć o tendencji naszej psychiki do automatycznych skrótów, czego przykładami są efekt Galatei oraz efekt Golema. Ich działanie jest proste – przypisanie komuś jednej ważnej pozytywnej (efekt Galatei) lub negatywnej (efekt Golema[1]) właściwości wpływa na skłonność do przypisywania innych, niezaobserwowanych właściwości, które są zgodne ze znakiem emocjonalnym pierwszego przypisanego atrybutu. Zatem tworzą się ciągi typu grzeczny/posłuszny = dobry, mądry, inteligentny, przyjazny, uczciwy… i odwrotnie, które kształtują postawę względem obiektu.
Dla powstania efektu Pigmaliona równie ważna jest interakcja czterech obszarów. Pierwszy dotyczy jakości sprzeżenia zwrotnego, do jakiego dochodzi na linii uczeń-nauczyciel, w tym jego ilości i częstości. Jak wykazano, wysokie oczekiwania względem ucznia przekłada się na poświęcaniu mu większej uwagi i czasu, zwiększonej woli doprecyzowywania kwestii dla dziecka niejasnych, częstszego stwarzania możliwości wykazania się etc. W przypadku „złego” ucznia u nauczycieli przeważały z kolei przejawy zachowania pasywnego, nacechowanego irytacją, zniecierpliwieniem oraz większą skłonnością do podkreślania błędów i zaniedbań.
Drugi obszar to emocje. Między innymi badania zespołu w składzie: Cheikin, Siegler i Derlega (1972) wykazały, że etykieta różnicująca uczniów wpływa na werbalne i pozawerbalne sygnały, które nauczyciel wysyła swoim uczniom. W stosunku do tych mniej zdolnych jest on „chłodniejszy”, rzadziej się uśmiecha i rzadziej nawiązuje inne interakcje, niż wymaga tego proces dydaktyczny, np. rozmowa podczas przerwy.
Kolejny obszar to ilość informacji dostarczana uczniom. Dla „słabszych” z reguły obowiązuje zasada minimum – mniej wiedzy, wysiłku, czasu i cierpliwości.
Ostatnim obszarem jest wydajność informacji, która w przypadku „zdolnych” uczniów przekłada się nie tylko na większe wymagania i przydzielaniu ambitniejszych zadań, ale również na stwarzaniu dodatkowych szans w razie omyłki. Interpretacja popełnianych błędów też jest zresztą odmienna. Porażka „zdolniejszych” jest traktowana jako coś, co się zdarza (czynnik losowy), bądź jest racjonalizowana (chyba się nie starałeś, chyba miałeś gorszy dzień, tego dnia było głośno miałeś więc prawo itp.). Również z pozoru niewinne pytanie, np.: Kasiu, co się stało?, wskazuje, że nauczyciel poszukuje zewnętrznych motywów niepowodzeń uczennicy. Wszakże jej osobiste kompetencje, zdolności, umiejętności, czyli po prostu talent są predyktorem wyłącznie sukcesu. Odwrotnie jest w przypadku „słabszych” – tu porażka jest zawsze powiązana z cechami osobistymi dziecka, a sukces to kombinacja szczęścia i przypadku (Kowalski, tym razem ci się udało!).
Zróżnicowane traktowanie uczniów, co do których nauczyciel prezentuje odmienne oczekiwania, nie jest regułą obowiązującą zawsze, wszędzie i wszystkich. Jej wystąpienie oraz natężenie zależy od kompilacji wielu czynników, wśród których za priorytet należy uznać samoświadomość, zdolność do refleksyjności, czy empatyczności. Etykietowanie i schematyczne myślenie są bowiem immannentnymi elementami naszej psychiki. Trudno zatem je całkowicie wyeliminować. Jednakże świadomośc tych procesów pomaga je kontrolować i przejąć nad nimi władzę. Jest to o tyle ważne, że konsekwencje etykietowania i różnicowania wpływają nie tylko na wyniki w nauce. Przede wszystkim mają niebagatelny wpływ na powstanie u uczniów syndromu wyuczonej bezradności, zaniżania samooceny dziecka i jego poczucia własnej skuteczności.
Warto zatem powtórzyć: choć wiara w siebie niekoniecznie zapewni sukces, to jej brak z pewnością sprawadzi porażkę (Bandura, 1997).
[1] Golem to legendarna postać utworzona z gliny na kształt człowieka, ale pozbawiona duszy; istota była niema i bezmyślna, gdyż nie została stworzona przez Boga; mogła tylko wykonywać polecenia, sama nie mając własnej, wolnej woli.
—
Joanna Wajda
Trenerka Edukacji Pokoju i doradczyni obywatelska, w latach 2001-2015 prezes oraz doradca prawny w Dolnośląskim Stowarzyszeniu Pomocy Ofiarom Przestępstw Karta 99; autorka broszur i poradników prawnych; członek Rady ds. Partycypacji działającej przy Prezydencie Wrocławia czy Dolnośląskiej Rady Młodzieży; współtwórczyni wrocławskiego programu poradnictwa prawnego, który w 2015 roku otrzymał nagrodę główną Kongresu Poradnictwa Prawnego i Obywatelskiego, realizowanego przez Instytut Prawa i Społeczeństwa oraz Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, w kategorii: Najlepszy model współpracy samorządu i organizacji poradniczych; w 2014 roku, za wkład w rozwój polityki młodzieżowej, otrzymała srebrny medal Zasłużonej dla Dolnego Śląska.